To lubię, parę gal i walki do wyboru, wystarczy tylko biegać od tv do komputera aby obejrzeć wszystkie ;). Ale tak poważnie, zaczniemy od najważniejszego czyli powrotu Pacquiao. Zapewne nie tylko jak oglądałem tą walką z obawą, ten nokaut z rąk Marqueza zrobił swoje, Manny stracił "supermoce:" i jest już tylko człowiekiem co sprawia, że oglądając jego walkę czułem niepewność w momentach ataków Brandona Riosa, a nóż znowu jakiś silny cios i nokdaun...byłoby wówczas jasne że Manny się skończył. Pozornie wszystko było jak należy; szybkość, celność, doskok-odskok, stary Pac Man? Być może, ale czegoś mi brakowało...w zasadzie sam nie wiem czego, ale wydaje mi się, że Pacquiao jest już o wiele łatwiej trafić, a on sam nie ma już takiej niszczycielskiej mocy co parę lat wcześniej.
Widzieliśmy też walki naszych nadziej bokserskich na mistrzów czyli Pawła Kołodzieja i Damiana Jonaka. Ten pierwszy walczy co raz gorzej...poważnie, swoje Prime miał wcześniej i swego czasu wierzyłem że może stawić czoła najlepszym...obecnie marnie to widzę, już nie chodzi o to że dał się tracić bo każdemu to się zdarza, ale walczy zwyczajnie słabo, jest co raz wolniejszy, co raz słabiej wyczuwa dystans i w walce o pas będzie mu bardzo ciężko. Zasada że dostosowuje się do poziomu rywali, chyba ma tu miejsce.
I jeszcze Damian Jonak, nieszczęśnik stał się obiektem żartów na forach bokserskich, choć osobiście uważam, że z całej ekipy Wasilewskiego prezentuje najrówniejszy boks, do tego całkiem solidny. Ma dobrą kondycję, bije dużo i konsekwentnie, oczywiście z najlepszymi swej kategorii nie ma szans, ale nazwałbym go światowej klasy średniakiem(komplement) i nie jego wina, że walczy w kategorii gdzie jest mnóstwo znakomitych pięściarzy.
Teraz czas na wojnę po między Carlem Frochem i Georgem Grovesem. Wielu się spodziewało znakomitej walki, ale chyba nie aż takiej!. Takie walki są solą boksu i ucztą dla kibiców, choć zakończenie było niesmaczne, to nie martwię ty za bardzo, bo szybko dojdzie do rewanżu. W takich walkach nie ma przegranych, tylko sami zwycięzcy!
Nie wypada też nie wspomnieć o nadziej wagi ciężkiej, "białym Tysonem" Denisie Bojcowie. Tak się kończą walki gdy się nie jest przygotowanym. Brak formy i nadwaga dały znać i balom pękł? I biorąc pod uwagę ciągłe problemy z kontuzjami Bojcowa, trudno mi uwierzyć po tym co zobaczyłem w walce z Alexem Leapai, że ten pięściarz może być w ścisłej czołówce wagi ciężkiej. Ale kto wie w końcu jeszcze młody jest.
No Yona Pablo Hernandez który znokautował Aleksiejewa, oby Kołodziej wybrał drugą opcję bo nokaut murowany.
Zgadzam się z Twoimi opiniami, a zwłaszcza dotyczącymi walki Frocha i Grovesa. Co jak co, ale Anglicy potrafią organizować ciekawe walki i nie boją się o rekordy zawodników. Generują wielkie pieniądze i wszyscy są szczęśliwi ;)
OdpowiedzUsuńMasz ciekawy blog, lecz ja również pisuję o boksie i serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych ;)
http://koknockout.blogspot.com/
Cześć, zapraszam do mnie http://magiaringu.blogspot.com
OdpowiedzUsuń