Translate

czwartek, 19 maja 2011

"Król Artur" już nie zasiądzie na tronie?




I tak to bywa w dzisiejszym boksie. Jaki morał wyciągniemy z trzeciej z rzędu porażki Arthura Abrahama, tym razem z Andre Wardem? A to taki, że połowa(jak nie więcej) z dzisiejszych mistrzów, dawniej nie zdobyła by kompletnie niczego. A tak, obecnie mamy wielu czempionów, kreowanych na naprawdę znakomitych bokserów. Prawda jest taka, że mało który decyduje się na walki unifikacyjne i powstaje cyrk objazdowy z "naszym mistrzem", który jest lepszy od pozostałych. Druga strona mówi; " Nie to nasz mistrz jest najlepszy". Nawet nie chce myśleć w jakim miejscu byliby dzisiejszy czołowi bokserzy, gdyby tytuł mistrzowski był tylko jeden i mistrz tylko jeden. Wystarczy popatrzeć na bohatera tego postu - Arthura Abrahama. Niepokonany, z nokautującym ciosem, czempion, urósł do miana głównego faworyta turnieju Super Six(przed turniejem). Andre Wardowi dawano małe szanse, tak samo jak Frochowi. A tu niespodzianka, obaj skopali tyłek Abrahamowi. Gdzie by był Abraham gdyby nie turniej i wyłonienie prawdziwego mistrza? Oczywiście "na tronie" niezależnie w jakiej by kategorii by walczył. Turniej dał nam obraz faktycznego stanu boksu i czempionów, którzy 30 lat temu jedyne co mogli by dostać to szansę bycia pretendentem. Chwała Bogu, że wpływowi ludzie związani z boksem myślą jeszcze w ten sposób co moja skromna osoba tzn. mistrz może być tylko jeden.

Nie chce żeby ktoś pomyślał, że nie szanuje Abrahama jako boksera, ja go lubiłem i lubię, i także przed turniejem byłem pewny że rozprawi się z pozostałą piątka. Nieszczęśliwie został on ofiarą turnieju i ukazał czym jest siła w boksie, a czym są umiejętności i technika. Okazało się, że te drugie jest o wiele ważniejsze, o czym niektórzy zapominają i nie doceniają dawnych mistrzów. Z tego powodu nie cierpię czytać i słuchać opinii typu; "Władimir Kliczko pokonałby większość najwybitniejszych bokserów bo jest silny i duży jak żaden inny bokser w dziejach". Ludzie nie zdają sobie sprawy ile kiedyś dobrych i bardzo dobrych pięściarzy musiał pokonać bokser, aby zostać mistrzem. I póki dziś jakiś mistrz nie zostanie bezdyskusyjnym czempionem, w moich oczach nie prawa porównywać się do legend boksu.

Wracając do walki Warda z Abrahamem, trzeba zaznaczyć, że bohaterem jest Ward, który pokazuje świetny boks oparty na umiejętnościach. Nie jest królem nokautu a wygrywa walkę za walką, z silniejszymi od siebie rywalami. Za pewne w finale spotka się z Frochem i to będzie prawdziwe wyzwanie, jeżeli mu sprosta to będzie miał miano takiego czempiona jak Ci dawniej.

1 komentarz: