Translate

poniedziałek, 10 września 2012

Jak Roger Bloodworth zepsuł Adamka



W końcu byliśmy świadkami prawdziwych emocji w walce Tomasza Adamka, który przyzwyczaił już nas tylko i wyłącznie do wygrywania na punkty. W pojedynku z Walkerem widzieliśmy wszystko, nokdauny, wielkie bomby z obu stron i zwroty sytuacji, czyli to co kibice lubią najbardziej. Walka z Walkerem potwierdziła też to, że dobrze trafiony cios(nawet jeżeli nie jest się puncherem), może powalić na deski każdego. "Góral" po raz kolejny pokazał swoją odporność na ciosy i wielkie serce, no i wygrał w efektownym stylu mimo, że sam był bliskie przegrania przed czasem.

Jednak tym razem chce skupić się na innej kwestii, a mianowicie na trenerze Adamka - Rogerze Bloodworthcie, i tym jak negatywnie wpłynął na styl walki Adamka. Jeżeli jakiś pięściarz był mistrzem w dwóch kategoriach wagowych i chce podbić trzecią, będąc mniejszym i słabszym, musi mieć znakomitego trenera, Roger takim nie jest. Nigdy nie prowadził znakomitego boksera, co już jest argumentem do tego, że nie powinien też prowadzić Tomasza Adamka. Był kilka razy w narożniku Andrzeja Gołoty i prowadził niejakiego Robbiego Pedena, pięściarza kategorii super piórkowej, który co prawda przez chwilę posiadał pas mistrza, ale do wybitnych nigdy nie należał. Jakim cudem Bloodworth został trenerem Adamka?, boksera który ma toczyć bój z największymi legendami wagi ciężkiej(zapewne takimi zostaną bracia Kliczko). Jest to trudne do wyjaśnienia, ale zapewne palce w tym mieszał wujek Ziggy Rozalski, etatowy menadżer polskich bokserów za oceanem, który to załatwił Adamkowi znajomego trenera kumpla, za nieduże pieniądze.

I tak cała praca Andrzeja Gmitruka, pod którego skrzydłami Adamek walczył najlepiej, a w szczególności w obronie, poszła na marne. Za Gmitruka Adamek powrócił do europejskiego stylu boksowania, dużo pracy lewym prostym, schodzenie z linii ciosu, świetna praca nóg. Bo gdy Adamek wyjechał do USA, i walczył z Paulem Briggsem, stał jak tyczka i inkasował ciosy na twarz. Takim stylem boksowania plus problemy z wagą, zapłacił utratą pasa. Na szczęście Gmitruk wybił z głowy Adamkowi co czego "nauczył" się za Oceanem, i powrócił do korzeni i boksu efektownego i efektywnego - lewy prosty, schodzenie w lewo(nie wiadomo dlaczego w Stanach uczą schodzić pod silniejszą rękę rywala), świetna praca nóg i elastyczność. Efekt - Adamek rozwalił całą czołówkę wagi cruiser, przeszedł do ciężkiej i zdemolował Gołotą. Potem dobry występ jak na tamten okres z Estradą, gdzie niemal nie dał się trafić, i rozstanie z trenerem Andrzejem Gmitrukiem.

Tymczasowym trenerem został Ronnie Shields(trenował Tysona, Holyfielda i Whitakera), z całą pewnością o wiele lepszy trener niż Bloodworth, który również był już w narożniku Adamka. Adamek w kolejnej walce z Chrisem Arreolą, dla większości jego najlepszej walce w wadze ciężkiej, tak naprawdę pokazał to czego uczył go jeszcze Gmitruk, i czego jeszcze nie zepsuł Bloodworth. To był popis boksu; piękne uniki, świetna praca nóg, cios i schodzeni w prawo i lewo. Efekt - Arreola oklepany z każdej strony. To właśnie ten pojedynek i sposób walki dał Adamkowi przepustkę do elity wagi ciężkiej i stał się jego znakiem rozpoznawczym. Wszyscy podkreślali "cóż za praca nóg"! Zachwycony był nawet Lennox Lewis - "On już jest gotowy do walki o mistrzostwo".

Po tym pojedynku Adamek został już tylko z Rogerem, który bardzo szybko pozbawił "Górala" jego największych atutów. Efekt - Adamek w kolejnych walkach nie pokazał tego co wcześniej, i zaczął zachowywać się znowu jak w walce z Briggsem, czyli jak tyczka stojąca i kiwająca się przed rywalem. Dziennikarzom pytającym gdzie się podziała praca nóg z walki z Arreolą? Adamek odpowiadał, że zdaniem Rogera nie powinien tak walczyć, a w walce z Arreolą tej pracy nóg był wręcz za dużo i stracił przez to dużo sił. Kompromitacja na całej linii! Tylko tak można to nazwać! Jak można dojść do takich wniosków i jak beznadziejnym trzeba być trenerem? Adamek walcząc jak z Arreolą i przed, nie dałby się trafić Walkerowi, Grantowi i nie byłby bliski porażki przed czasem! Fajnie to się ogląda, jasne, ale przy bokserze pokroju Kliczko skończyło to się masakrą, gdyż Adamek zgodnie z zaleceniami trenera nie pracował na nogach i nie tańczył wokół Kliczki, tylko stał przed nim i inkasował ciosy na twarz.

Taki bokser jak Adamek w wadze ciężkiej musi dużo poruszać się na nogach i ciągle schodzić a to w prawo, a to w lewo, musi być bardziej elastyczny! Roger Bloodwort zmarnował naszego pięściarza, spowodował że się cofną a nie rozwiną. Adamek wygrywa walki tylko dzięki naturalny umiejętnościom, wytrwałości, szybkości lub odporności na ciosy. Te cechy zacierają to, że jego styl, taktyka i obrona bardzo szwankują.

Jestem bardzo głęboko przekonany, że Adamek pod okiem na prawdę dobrego trenera amerykańskiego czy Andrzeja Gmitruka, reprezentowałby boks o wiele bardziej bezpieczny dla siebie i nie oberwał by tak mocno z Kliczko. Niestety on sam jest wpatrzony w tego miernego trenera, bo zapewne to miły facet, jednak nie o to w tym chodzi. No ale ważne, że Ziggy Rozalski może zaoszczędzić zatrudniając swego kolegę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz